Co roku o tej porze zaczyna się mój ulubiony okres - WYPRZEDAŻE :)
Ale co zrobić, żeby się nie dać zwariować i nie wydać wszystkich swoich oszczędności na rzeczy, które nigdy nie ujrzą światła dziennego??
Mam na to kilka sposobów, którymi się z wielką chęcią się z Wami podzielę!
1. Na wyprzedaże chodzę zawsze z kimś (przyjaciółka, siostrą, chłopakiem czy mamą), nigdy sama! - dzięki temu mam pewność, że nie kupię rzeczy, w której wyglądam okropnie tylko dlatego, że była przeceniona o 50%
2. W pierwszym okresie wyprzedaży (kiedy ceny nie są jeszcze super obniżone i mogę znaleźć swój rozmiar) kupuję rzeczy, które upatrzyłam sobie już wcześniej, gdy były jeszcze w regularnych cenach - ponieważ rzeczy te zostały przeze mnie wypatrzone już dużo wcześniej mam czas na przespanie się z myślą czy na pewno ich potrzebuję i czy będą one przeze mnie użytkowane :)
3. Na zakupy chodzę zawsze w tygodniu (od poniedziałku do piątku), najlepiej w godzinach porannych- omijam dzięki temu największe weekendowe tłumy i nie pobudzam swojego instynktu zwycięzcy, który stara się upolować dosłownie wszystko, co wpadnie mu w ręce (i nie ważne że spódnica jest o dwa rozmiary na mnie za mała, przecież jest super modna a ja na pewno schudnę :))
4. Nigdy nie kupuję "kota w worku" - tzn zawsze przymierzam daną cześć garderoby, więc nie martwię się w drodze powrotnej czy ona na pewno będzie na mnie pasować.
5. Zawsze przeznaczam jakąś sumę pieniędzy, które mogę wydać (choć rzadko kiedy udaję mi się nie przekroczyć tego budżetu, ale dzięki temu później opamiętuję się, co pozwala mi nie stracić wszystkich swoich oszczędności :)
6. Może wydawać się to Wam śmieszne, ale "przenigdy" nie wybieram się na zakupy głodna, przez co nie mam napadów głodu i myśli, że muszę szybko coś kupić a potem iść na jakiś fastfood - oszczędza na tym mój portfel i nie odbija się to na mojej figurze.
A czy Wy macie jakieś sposoby na zakupowe szaleństwo??
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz